POETRY IN POLISH
Spisywałam wiersze i myśli w swoich pamiętnikach w języku polskim od siedmiu do dziewiętnastu lat. Po wyjeździe do Stanów Zjednoczonych (1983 rok) i paru ciężkich przeżyciach przestałam pisać. Dopiero ok. roku 1999, jednej nocy obudził mnie jakiś wewnętrzny głos, "Wstań, weź długopis i zacznij pisać." Była to druga w nocy. Od tego czasu zaczęłam znowu dużo pisać, tylko że tym razem w większości po angielsku. Moje wiersze stały się dużo głębsze i bogatsze niż te, które pisałam kiedyś. Jakkolwiek wciąż pozostał prosty, zrozumiały styl i czasem trochę humoru. W Stanach mówią o moich wierszach, "the healing poems", czyli jakby wiersze o uzdrawiających właściwościach, lub wiersze, które leczą. Nie jestem pewna jak najlepiej przetłumaczyć. Ale fakt faktem jest, że dla mnie te wiersze powstawały po to żeby mnie pocieszyć, nauczyć czegoś, pomóc w jakimś cierpieniu, pomóc mi pracować nad swoim charakterem, lub czasem po prostu rozweselić. Niestety większość wierszy jest po angielsku, ale co jakiś czas, szczególnie jak jestem w Polsce, zaczęły pojawiać się po polsku. —Liliana
DLA TYCH, CO MI OKAZALI MIŁOŚĆ
Kiedy rece mam puste i nie mam nic do dania,
Są ludzie, którzy mnie kochają, w sercu miłość noszą.
Ale też są ludzie, co skrzydła podcinają,
Ot tak…bo nie lubią gdy inni się wyżej wznoszą.
Te podcięte skrzydła bolą, trochę lot zwalniają.
Czasem nawet upadam, bo zabraknie mi mocy.
I gdy tak leżę na ziemi, pobita, bezsilna,
Wiem, że Ci co kochają, przyjdą do pomocy.
Opatrzą me skrzydła, dodadzą nadziei.
Znowu się uniosę ponad zawiść i mściwość.
I dolecę do celu z sercem pełnym wdzięczności
Dla tych, którzy mi w życiu okazali miłość.
Liliana Kohann
©Artpeace Publishing 8.14.2023 Bożanka
Są ludzie, którzy mnie kochają, w sercu miłość noszą.
Ale też są ludzie, co skrzydła podcinają,
Ot tak…bo nie lubią gdy inni się wyżej wznoszą.
Te podcięte skrzydła bolą, trochę lot zwalniają.
Czasem nawet upadam, bo zabraknie mi mocy.
I gdy tak leżę na ziemi, pobita, bezsilna,
Wiem, że Ci co kochają, przyjdą do pomocy.
Opatrzą me skrzydła, dodadzą nadziei.
Znowu się uniosę ponad zawiść i mściwość.
I dolecę do celu z sercem pełnym wdzięczności
Dla tych, którzy mi w życiu okazali miłość.
Liliana Kohann
©Artpeace Publishing 8.14.2023 Bożanka
WYBACZENIE
Panie,
Przepraszam za moje życie niespokojne
Za rany nie gojące
Za morze wątpliwości
I myśli mrozące
Projekty nie zaczęte
I te nie dokończone
Za serce zaniedbane
I drogi zagubione
Za mój brak zaufania
Za słów przemilczanie
Za dumę i stagnacje
I siebie nie słuchanie
I wiem, ze Ty mi wybaczasz
Me serce oddaję Tobie.
I tylko proszę, pomóż mi Panie
Wybaczyć samej sobie
©2023 Artpeace Publishing (Dec. 31, 2023 in Red Light Room)
Przepraszam za moje życie niespokojne
Za rany nie gojące
Za morze wątpliwości
I myśli mrozące
Projekty nie zaczęte
I te nie dokończone
Za serce zaniedbane
I drogi zagubione
Za mój brak zaufania
Za słów przemilczanie
Za dumę i stagnacje
I siebie nie słuchanie
I wiem, ze Ty mi wybaczasz
Me serce oddaję Tobie.
I tylko proszę, pomóż mi Panie
Wybaczyć samej sobie
©2023 Artpeace Publishing (Dec. 31, 2023 in Red Light Room)
IDŹ SPAĆ MÓWI GŁOS ROZSĄDKU
"Idź spać" mówi głos rozsądku, ale jest za cichy,
więc siedzę i pracuję,
tworzę, kombinuję, sprzątam, coś przekładam,
myślę, rysuję, piszę, komponuję.
"Idź spać" rozsądek coraz głośniej
krzyczy mi do ucha.
No i teraz tak myślę... czy głos rozsądku za cichy,
Czy może ja... za głucha?
©Artpeace Publishing 2018
więc siedzę i pracuję,
tworzę, kombinuję, sprzątam, coś przekładam,
myślę, rysuję, piszę, komponuję.
"Idź spać" rozsądek coraz głośniej
krzyczy mi do ucha.
No i teraz tak myślę... czy głos rozsądku za cichy,
Czy może ja... za głucha?
©Artpeace Publishing 2018
ŻALE, ŻALE
Żale, żale, żale
Nie znikają wcale
I tak ciągle rosną
Zimą, latem, wiosną.
Może czasem trzeba
Oddać je do nieba.
Niech tam aniołowie
Radzą z nimi sobie.
A ja uspokojona.
W końcu uwolniona
Po tym wewnętrznym areszcie
Pod ukochaną brzozą, odpocznę…
Nareszcie.
©Artpeace Publishing 2018 (6.27.18 Kielno-Bożanka, słowa piosenki)
Nie znikają wcale
I tak ciągle rosną
Zimą, latem, wiosną.
Może czasem trzeba
Oddać je do nieba.
Niech tam aniołowie
Radzą z nimi sobie.
A ja uspokojona.
W końcu uwolniona
Po tym wewnętrznym areszcie
Pod ukochaną brzozą, odpocznę…
Nareszcie.
©Artpeace Publishing 2018 (6.27.18 Kielno-Bożanka, słowa piosenki)
A tu coś dla dzieci:
KOMAR
Proszę państwa, dziwna rzecz,
komar lata wprzód i wstecz.
Cóż mam zrobić, kto pomoże?
Komar chyba spać nie może.
No i ja też, dzieci moje,
wstyd się przyznać, spać się boję.
I choć już jest pierwsza w nocy,
za komarem wodzą oczy.
W lewo, w prawo, fruwa, bzyka,
to się zjawia, to gdzieś znika.
Niech by tylko siadł na ścianie,
a zaraz klapkiem dostanie.
O nareszcie, o tu siadł!
Ja za klapka, klapkiem klap!
Gdzie ten komar? Łap go, łap!
Znowu uciekł, niech go szlak!
Znowu leżę, wzrokiem wodzę
O, jest komar! Na mej nodze.
Ja za klapka, klapkiem klap!
Gdzie ten komar? Łap go, łap!
Oj, na nodze wielki ślad.
A uparte komarzysko
znowu lata.
I to... wszystko.
©Artpeace Publishing 1999 (Lato, z moimi synkami w Wałczu)
komar lata wprzód i wstecz.
Cóż mam zrobić, kto pomoże?
Komar chyba spać nie może.
No i ja też, dzieci moje,
wstyd się przyznać, spać się boję.
I choć już jest pierwsza w nocy,
za komarem wodzą oczy.
W lewo, w prawo, fruwa, bzyka,
to się zjawia, to gdzieś znika.
Niech by tylko siadł na ścianie,
a zaraz klapkiem dostanie.
O nareszcie, o tu siadł!
Ja za klapka, klapkiem klap!
Gdzie ten komar? Łap go, łap!
Znowu uciekł, niech go szlak!
Znowu leżę, wzrokiem wodzę
O, jest komar! Na mej nodze.
Ja za klapka, klapkiem klap!
Gdzie ten komar? Łap go, łap!
Oj, na nodze wielki ślad.
A uparte komarzysko
znowu lata.
I to... wszystko.
©Artpeace Publishing 1999 (Lato, z moimi synkami w Wałczu)