POETRY IN POLISH
Liliana spisywała wiersze i myśli w swoich pamiętnikach w języku polskim od siedmiu do dziewiętnastu lat. Po wyjeździe do Stanów Zjednoczonych (1983 rok) i paru ciężkich przeżyciach przestała pisać. "Dopiero ok. roku 1999, jednej nocy obudził mnie jakiś wewnętrzny głos, "Wstań, weź długopis i zacznij pisać." Była to druga w nocy. Od tego czasu zaczęłam znowu dużo pisać, tylko że tym razem w większości po angielsku. Moje wiersze stały się dużo głębsze i bogatsze niż te, które pisałam kiedyś. Jakkolwiek wciąż pozostał prosty, zrozumiały styl i czasem trochę humoru. W Stanach mówią o moich wierszach, "the healing poems", czyli jakby wiersze o uzdrawiających właściwościach, lub wiersze, które leczą. Nie jestem pewna jak najlepiej przetłumaczyć. Ale fakt faktem jest, że dla mnie te wiersze powstawały po to żeby mnie pocieszyć, nauczyć czegoś, pomóc w jakimś cierpieniu, pomóc mi pracować nad swoim charakterem, lub czasem po prostu rozweselić. Niestety większość wierszy jest po angielsku, ale co jakiś czas, szczególnie jak jestem w Polsce, zaczęły pojawiać się po polsku." —Liliana
IDŹ SPAĆ MÓWI GŁOS ROZSĄDKU
"Idź spać" mówi głos rozsądku, ale jest za cichy,
Więc siedzę i pracuję,
Tworzę, kombinuję, sprzątam, coś przekładam,
Myślę, rysuję, piszę, komponuję.
"Idź spać" rozsądek coraz głośniej
Krzyczy mi do ucha.
No i teraz tak myślę... czy głos rozsądku za cichy,
Czy może ja... za głucha?
©Artpeace Publishing 2018
Więc siedzę i pracuję,
Tworzę, kombinuję, sprzątam, coś przekładam,
Myślę, rysuję, piszę, komponuję.
"Idź spać" rozsądek coraz głośniej
Krzyczy mi do ucha.
No i teraz tak myślę... czy głos rozsądku za cichy,
Czy może ja... za głucha?
©Artpeace Publishing 2018
ŻALE, ŻALE
Żale, żale, żale
Nie znikają wcale
I tak ciągle rosną
Zimą, latem, wiosną.
Może czasem trzeba
Oddać je do nieba.
Niech tam aniołowie
Radzą z nimi sobie.
A ja uspokojona.
W końcu uwolniona
Po tym wewnętrznym areszcie
Pod ukochaną brzozą, odpocznę…
Nareszcie.
©Artpeace Publishing 2018 (6.27.18 Kielno-Bożanka, słowa piosenki)
Nie znikają wcale
I tak ciągle rosną
Zimą, latem, wiosną.
Może czasem trzeba
Oddać je do nieba.
Niech tam aniołowie
Radzą z nimi sobie.
A ja uspokojona.
W końcu uwolniona
Po tym wewnętrznym areszcie
Pod ukochaną brzozą, odpocznę…
Nareszcie.
©Artpeace Publishing 2018 (6.27.18 Kielno-Bożanka, słowa piosenki)
A tu coś dla dzieci:
KOMAR
Proszę państwa, dziwna rzecz,
komar lata wprzód i wstecz.
Cóż mam zrobić, kto pomoże?
Komar chyba spać nie może.
No i ja też, dzieci moje,
wstyd się przyznać, spać się boję.
I choć już jest pierwsza w nocy,
za komarem wodzą oczy.
W lewo, w prawo, fruwa, bzyka,
to się zjawia, to gdzieś znika.
Niech by tylko siadł na ścianie,
a zaraz klapkiem dostanie.
O nareszcie, o tu siadł!
Ja za klapka, klapkiem klap!
Gdzie ten komar? Łap go, łap!
Znowu uciekł, niech go szlak!
Znowu leżę, wzrokiem wodze
O, jest komar! Na mej nodze.
Ja za klapka, klapkiem klap!
Gdzie ten komar? Łap go, łap!
Oj, na nodze wielki ślad.
A uparte komarzysko
znowu lata.
I to... wszystko.
©Artpeace Publishing 1999 (Lato, z moimi synkami w Wałczu)
komar lata wprzód i wstecz.
Cóż mam zrobić, kto pomoże?
Komar chyba spać nie może.
No i ja też, dzieci moje,
wstyd się przyznać, spać się boję.
I choć już jest pierwsza w nocy,
za komarem wodzą oczy.
W lewo, w prawo, fruwa, bzyka,
to się zjawia, to gdzieś znika.
Niech by tylko siadł na ścianie,
a zaraz klapkiem dostanie.
O nareszcie, o tu siadł!
Ja za klapka, klapkiem klap!
Gdzie ten komar? Łap go, łap!
Znowu uciekł, niech go szlak!
Znowu leżę, wzrokiem wodze
O, jest komar! Na mej nodze.
Ja za klapka, klapkiem klap!
Gdzie ten komar? Łap go, łap!
Oj, na nodze wielki ślad.
A uparte komarzysko
znowu lata.
I to... wszystko.
©Artpeace Publishing 1999 (Lato, z moimi synkami w Wałczu)